By do nich dotrzeć ze Starej Miłosny, najlepiej wybrać się ulicą Borkowską (po zachodniej stronie naszego kościółka) w kierunku południowym. Od miejsca, gdzie ulica Borkowska skręca w prawo do Międzylesia, idziemy nadal prosto leśną drogą do przysiółka zwanego Macierówką. Od Macierówki, zielonym szlakiem, podążamy dalej na południe dochodząc do pasma wydm, zwanych Macierowskimi Górami. Mijamy, po prawej stronie w dole, liściaste lasy porastające torfowiska i dochodzimy do węzła szlaków, zbiegających się tuż przy pierwszym z ługów - Zielonym. Jest to niewielkie, międzywydmowe, torfiaste uroczysko porośnięte turzycami, z długo utrzymującą się wśród nich wodą. Tytułem wyjaśnienia dodać należy, że turzyce to rośliny przypominające trawy, a należące do ciborowatych. Na świecie występuje ich około 3800 gatunków, w Polsce około 100 - między innymi należy do nich bardzo efektowna wełnianka. Zaś do ciekawszych na świecie - “papieronośny” papirus. Po obejrzeniu nadzwyczaj atrakcyjnego krajobrazowo Zielonego Ługu, idziemy dalej w kierunku południowym, szlakiem czerwonym, który doprowadza nas do północnej granicy Zbójnej Góry. Zatrzymujemy się przez chwilę przy nader ciekawym miejscu. Jesteśmy bowiem na skraju Zbójnej Góry, na wysokiej wydmie, która według podania swą nazwę zawdzięcza zbrodniczemu karczmarzowi, napadającemu na bogatych podróżnych. Ponoć jego karczma stała w pobliskim Aleksandrowie a znajdująca się tam obecnie kapliczka, ma stanowić błagalną pamiątkę po tych wydarzeniach. Następnie, szlakiem czerwonym, podążamy początkowo w kierunku wschodnim, później zaś, idąc szlakiem niebieskim na południowy wschód, docieramy do następnych torfowisk, z których jedno, najładniejsze, nosi nazwę Kaczego Ługu. Okresowo zmienia się ono w dość duże jezioro i jest miejscem lęgowym kaczek krzyżówek oraz wielu innych ptaków wodnych. Oznacza to, że należy zachowywać się tam cicho i spokojnie, bowiem poza tym, że nie zakłócimy spokoju mieszkańców tego uroczyska, to na pewno znacznie więcej zobaczymy i usłyszymy. Niebieski szlak, wijąc się pomiędzy kompleksem torfowisk, doprowadzi nas wreszcie do najatrakcyjniejszego z nich, położonego pomiędzy dwoma pasmami wielkich wydm, biegnących po osi północ - południe. Jest nim Biały Ług i należy do torfowisk wysokich, którym musimy poświęcić tu nieco czasu. Torfowiska wysokie, zwane też moczarami, utworzone zostały głównie przez rośliny noszące nazwę torfowców a należące do klasy mchów. Rosnąc w bezodpływowych zagłębieniach - w naszym przypadku między wydmami - zatrzymują w swych martwych komórkach wodonośnych duże ilości wody opadowej, która stanowi w tym przypadku, główne źródło zasilania w nią. Znikomy, poziomy ruch wód powoduje, że torfy te są dość ubogie w substancje odżywcze i silnie kwaśne. Rosną na nich głównie turzyce, które jak już wiemy pokrojem przypominają trawy, a wśród nich łany wełnianki. Poza nimi znaleźć też można rośliny wrzosowate, jak żurawina, modrzewnica i bagno; zaś największą atrakcję stanowi możliwość znalezienia owadożernej rosiczki. Istnieje ponoć projekt, by na tym terenie utworzyć rezerwat przyrody. Oby jak najprędzej!
Kiedy już nacieszymy się widokiem tego wyjątkowego zakątka, możemy przejść dalej szlakiem niebieskim do Wiązowny, gdzie sporo jest do zwiedzania, względnie wrócić szlakiem czerwonym a następnie żółtym do Dakowa i ulicą Torfową do domu w Starej Miłośnie.
W tym całym opisie interesujące jest słowo ług, określające miejsce podmokłe, torfiaste. Według “Słownika etymologicznego” Bruecknera słowo ług równoznaczne jest ze słowem łęg i oznacza nizinę, nizinny brzeg rzeki, moczar. Słowo łęg, kojarzone jest również z pojęciem podmokłej łąki. A więc i słowo łąka ma prawdopodobnie ten sam źródłosłów; tym bardziej, że pierwotnie łąki występowały wyłącznie na terenach położonych nad wodami, głównie rzekami, gdzie niszcząca działalność wody uniemożliwiała osiedlanie się roślin drzewiastych; później nazwa ta przeniesiona została na inne tereny, pozyskiwane dla roślinności typowo łąkowej, głównie przez wycinanie lasów. Przy nadrzecznych zaś, podmokłych i torfiastych łąkach, być może dla odróżnienia pozostała nazwa łęgów, a już od tego prosta droga do regionalizmu w postaci naszego ługu. Penetrując problem owych łęgów natknęłam się na bardzo ciekawą informację, która brzmi tak: “w pobliżu nurtu większych rzek rosły pierwotnie bardzo gęste wskutek odrośli korzeniowych łęgi wiązowe, składające się głównie z wiązu polnego. Były one splątane pnączami, chmielem, powojem, z bardzo gęstym podszyciem krzewów. Stanowiły linie obronne w czasach wczesnohistorycznych”, (Mały słownik biologiczny). A wszak nasza Wiązowna, leży w stosunkowo niewielkiej odległości (niewiele ponad trzy kilometry) od Białego Ługu, nad sporą rzeką Mienią i ma do dziś nadrzeczne łąki. Tak więc należałoby przypuszczać, że w odległych czasach były tam wiązowe łęgi i to one nadały jej nazwę. Można więc wnosić, że nazwa owa jest bardzo stara; znacznie starsza od wiązów w przypałacowym parku, z którym to jest ona powszechnie kojarzona. Tym bardziej, że o “WIAZOWNIE” mówią już XVI-wieczne dokumenty, podczas gdy park z wiązami, to o wiele nowsza historia.
autor: Barbara Buczek-Płachtowa (czasopismo EKO U-Nas)